Lubicie marzyć, snuć plany o nowych meblach do salonu o remoncie kuchni? Ja takich, jeszcze niezrealizowanych projektów mam mnóstwo. Wychodzę z założenia, że plany i marzenia trzeba realizować. Dzisiaj opowiem Wam krótką historię realizacji jednego z moich małych marzeń...
Bardzo długo marzyłam o dużym rodzinnym stole z fajnymi krzesłami do kompletu. Wiecie, takim stole gdzie spokojnie można zjeść obiad całą rodziną...
W pierwszym mieszkaniu nie mieliśmy stołu, za to posiadaliśmy małą rozkładaną ławę oraz okrągły kuchenny stolik. To nam w zupełność wystarczyło na długie lata. Sytuacja zmieniła się, gdy na świecie pojawiły się dzieci. Kuchenny stolik przestał mieścić czteroosobową rodzinę, a ja zaczęłam marzyć o porządnym rozkładanym stole.
Najpierw znalazłam stół później krzesła. Szukając mebli wiedziałam, że nie muszą być nowe. Stół odkupiłam od siostry, podobał mi się jego ciemny kolor oraz to, że można rozłożyć go do pokaźnych rozmiarów. Moje wymarzone krzesła znalazłam na OLX. Zaletą krzeseł był ich kształt oraz niska cena. Krzesła wydawały się stabilne, tapicerkę miały niecą wysłużoną a ramy nieco poobcierane, ale to mnie nie wystraszyło. Znalazłam moje wymarzone krzesła i byłam szczęśliwa.
Krzesła kolorem idealnie dopasowały się do stołu. Początkowo miałam wymienić tylko tapicerkę. Taka szybka wymiana i gotowe. Kupiłam materiał tapicerski i na tym mój zapał do odnowienia krzeseł się skończył... Tak sobie stały i nam służyły do czasu, aż zaczęły się bujać. Klej, którym były posklejane, zaczął puszczać, a krzesełka coraz bardziej chodziły na wszystkie strony. W końcu musiałam się za nie zabrać. Czyszczenie zaschniętego kleju oraz sklejanie krzeseł przerosło moje możliwości, oraz siły. Oddałam te prace w dobre ręce specjalisty, który pięknie mi je wzmocnił i posklejał. Ja natomiast zajęłam się tym, co mi wychodzi najlepiej, czyli malowaniem.
Zaprzyjaźniony tapicer zdjął stary materiał oraz posklejał krzesła, wymienił również cały środek siedziska. Ja zajęłam się czyszczeniem oraz malowaniem. Jeżeli na meblach, które odnawiamy, nie ma widocznych odprysków farby czy lakieru wystarczy je zmatowić papierem ściernym. Niestety u mnie tych zadrapań było sporo, dlatego musiałam, całe ramy porządnie potraktowałam papierem ściernym. Czyszczenie czterech krzeseł zajęło mi dwa wieczory, wszystko robiłam ręcznie.
Po oczyszczeniu ramy porządnie odkurzyłam i umyłam. Po wyschnięciu krzeseł zabrałam się za najfajniejszą część odnawiania-malowanie.
Do malowania wybrałam akrylową farbę firmy V33 do mebli kuchennych w kolorze Bawełna. Dlaczego? Ponieważ znajomy, który malował nią meble kuchenne, bardzo ją polecał. Lubie opierać się na doświadczeniu innych osób. Miałam możliwość obejrzenia efektów jego pracy oraz własnoręczne "pomacanie" mebli, które odnowił przy użyciu farb V33. To dla mnie najlepsza rekomendacja z możliwych.
Zalety farby V33:
- ma fajną konsystencję, nie trzeba jej rozcieńczać,
- jest bardzo wydajna (12m2/l),
- dobrze kryje ciemne powierzchnie,
- nie wymaga stosowania podkładów,
- szybko schnie, producenci zalecają 12-godzinną przerwę między nakładanymi warstwami, ja malowałam znacznie szybciej,
- farba nie ma drażniącego zapachu, spokojnie można nią malować w domu, bez konieczności wielogodzinnego wietrzenia pomieszczeń,
- nie wymaga nakładania dodatkowej warstwy lakieru zabezpieczającego.
Krzesła pomalowałam czterema cienkimi warstwami farby. Bardzo dobrze pokryły powierzchnie. Po pomalowaniu, krzesła trafiły z powrotem do pana tapicera, który bardzo sprawnie ubrał je w nowe obicia. Tak się teraz prezentują...
Krzesła są w użyciu już trzeci miesiąc i prezentują się jak nowe. Jestem bardzo zadowolona z farby, która świetnie trzyma się powierzchni krzeseł.
Materiały jakie użyłam do odnowienia krzeseł:
- tkanina tapicerska, kupiona na Allegro,
- benzyna ekstrakcyjna,
- akrylowa farba do drewna u mnie firmy V33,
- papier ścierny,
- wałeczki do malowania farbą akrylową oraz mały pędzel do malowania zakamarków.
Moje drogie, jeżeli nosicie się z pomysłem odnowy jakiegoś mebla już dłuży czas, nie czekajcie. Wałki w ruch i do roboty...
Anka
Etykiety: D.I.Y, odnawianie mebli