O Powidokach słów kilka..

Kadr z filmu "Powidoki", reż. Andrzej Wajda, 2016

"Powidoki" to film opowiadający o wybitnym polskim malarzu teoretyku sztuki, pionierze awangardy lat 20 i 30 XX wieku, twórcy unizmu, współzałożycielu oraz wykładowcy Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi. To tylko kilka przykładów z bogatego dorobku zawodowego oraz artystycznego Władysława Strzemińskiego... 

 
Zwiastun filmu "Powidoki", reż. Andrzej Wajda

"Powidoki" nie jest filmem biograficzny. Nie znajdziemy w nim opisanych wydarzeń z wczesnych lat młodości. Nie dowiemy się z niego w jakich okolicznościach bohater stracił rękę, nogę oraz wzrok w jednym oku. Film nie zdradza zbyt wiele o jego życiu prywatnym, o burzliwej relacji z żoną, rzeźbiarką rosyjsko-niemieckiego pochodzenia, oraz o ich wspólnym życiu. Nie znajdziemy w nim odpowiedzi na pytanie, jak duże były wzajemne oddziaływania współmałżonków na sztukę, którą tworzyli. Postać żony Katarzyny Kobro sprowadzona jest jedynie do wspomnień. Czy to dobrze czy źle? Mi osobiście nie przeszkadzało to w odbiorze filmu. Znając burzliwe losy małżeństwo Strzemińskiego i Kobro oraz ich rozstanie tuż po wojnie rozumieniem, dlaczego reżyser nie umieścił Katarzyny w filmie. Wajda skupił się na pokazaniu ostatnich lat życia artysty. W tym okresie żona nie była dla Strzemińskiego ważna. Łączyła ich jedynie córka. Nie można jednak pominąć faktu, że Kobro odegrała ogromną rolę w rozwoju sztuk plastycznych okresu międzywojennego.

Katarzyny i Władysława to przykład małżeństwa, gdzie sztuka stanowiła ich sens życia. W trakcje trwania ich związku dojrzewali jako artyści, razem tworzyli, razem napisali książkę "Kompozycja przestrzeni. Odliczanie rytmu czasoprzestrzennego" (1930). Pod koniec lat 20 XX wieku razem z Julianem Przybosiem, Henrykiem Stażewskim, Janem Brzękowskim działali w groupie a.r  zakładając drugą na świecie Galerię Sztuki Współczesnej. To dzięki nim pojawiły się w Polsce, po raz pierwszy dzieła takich artystów jak Picasso czy Modriana.

W trakcie trwania małżeństwa Strzemiński sformułował teorię unizmu. Natomiast Katarzyna Kobro rewolucjonizowała myślenie o rzeźbie. Artystka otworzyła bryłę, połączyła rzeźbę oraz przestrzeń ją otaczającą w jedną całość. Oglądając prace rzeźbiarskie Kobro z tego okresu, nie wiemy gdzie jest początek a gdzie koniec, gdzie przód a gdzie tył pracy. Rzeźbom przestrzennym nadawała proporcje 8:5, takie same jak określamy wymiary ludzkiego ciała. W jej pracach zarówno części rzeźby, jak i dziury pomiędzy nimi są tak samo ważne. Krytycy sztuki tamtego okresu bardzo nieprzychylnie wypowiadali się o dziełach Kobro porównując je do mebli, a nie dzieł sztuki. 

 

Zdaniem historyka sztuki, Artura Zaguły przestrzenne rzeźby Katarzyny Kobro miały charakter prekursorski wobec rzeczywistości wirtualnej. Uważa, że jej rzeźby stanowią czystą matematykę, są skonstruowane z systemu zero jedynkowego i są zapowiedzią grafiki komputerowej. (1)

Wracając do filmu "Powidoki",  Strzemiński przedstawiony jest jako świetny wykładowca, zasłużony profesor, malarz i rewolucjonista, który całkiem dobrze rodzi sobie jako samotna niepełnosprawna osoba. Miał pracę, którą uwielbiał. Studenci za nim przepadali. Malował, wykonywał zlecenia jako członek Związku Polskich Artystów Plastyków. Poświęcał się temu, co było dla niego najważniejsze, czyli sztuce


Kadr z filmu "Powidoki", reż. Andrzej Wajda, 2016

Sytuacja zmienia się, gdy jawnie sprzeciwiła się doktrynie socjalistycznej w sztuce. Od 1947 roku władza całkowicie odrzucała jakiekolwiek nowatorskie formy artystyczne. Artyści mogli realizować tylko i wyłącznie konkretne dyrektywy przesyłane z Moskwy. Strzemiński nie chciał się temu podporządkować, przez co w trybie natychmiastowym został zwolniony z pracy. Pociąga to za sobą daleko idące konsekwencję. Została mu odebrana legitymacja członkowska w Związku Artystów Plastyków, przez co nie może znaleźć pracy w zawodzie, nie może kupić farb do malowania. Zostaje zamknięta, stwarzano przez niego Sala Neoplastyczna, a jego prace pochowane w piwnicach Muzeum. Nie ma pracy, nie ma pieniędzy na jedzenie, nie ma kartek na żywność, nie może malować. Jedyna rzecz, jaka trzyma go przy życiu to chęć ukończenia Teorii Widzenia, ostatniego swojego dzieła.  


"Powidoki" to ostatni film Andrzeja Wajdy. Czy warto wybrać się na niego do kina?

"KAŻDY WYBÓR JEST DOBRY, BO JEST WASZ" 
Władysław Strzemiński


Moim zdaniem warto. Film jest krytykowany za kiepski scenariusz, kiepską grę aktorów (wyłączając Bogusława Lindę odtwórcę głównej roli), pominięcie postaci Katarzyny Kobro i pewnie paru jeszcze innych powodów. Moi drodzy powiedzmy sobie szczerze czy w naszym kraju przeciętny Kowalski zna Władysława Strzemińskiego, Katarzyny Kobro ich dzieła? Czy słyszał kiedykolwiek o unizmie, konstruktywizmie czy wie, co to są powidoki? Śmiem twierdzić, że nie. Film ma jedną wielką zaletę, dzięki niemu ta para artystów jest na nowo odkrywana dla szerszego grona odbiorców oraz doceniana przez kolejne pokolenia. Może dzięki niemu przeciętny Kowalski zapragnie dowiedzieć się czegoś więcej o życiu i twórczości tych artystów.

Bo nieważne co mówią, ważne, aby mówili a im więcej negatywnych ocen tym stajemy się ciekawsi, o co ten cały szum. 

Zarówno Strzemiński, jak i Kobro to bardzo kolorowe postacie. Z ich życiorysów można wyciągnąć mnóstwo ciekawych pomysłów na kolejne filmy. Mam nadzieję, że Katarzyna nie będzie w nich ukazywana jako dodatek do męża, a jako pełnowartościowa artystka, która wyprzedza swoją epokę. 

Powidoki to film jednego bohatera. Człowieka, który może symbolizować setki innych artystów będących w podobnej sytuacji, których niszczy bezwzględny system. Ludzi, którzy nie poddali się władzy komunistycznej, którzy pozostali wierni swojej sztuce, swoim ideałom, wobec których władza robiła wszystko, aby pomięć o nich zginęła wraz z ich odejściem. Jest to film o rzeczywistości, której obecne pokolenie zna tylko z opowieści. Absurdy tamtych czasów są nam współczesnym niezrozumiałe. Nie wyobrażam sobie, że w sklepie za gotówkę nie można kupić farb tylko dlatego, że nie jest się członkiem ZPAP.

Kadr z filmu "Powidoki", reż. Andrzej Wajda, 2016

Nie zgadzam się z opiniami, że "Powidoki" to pomnik czarno-białego bohatera, który swoje życie poświęcił na wal z władzą. Co prawda sprzeciwia się doktrynom narzucanym przez władzę, ale w filmie jest to ukazane tylko w jednym epizodzie, gdzie Strzemiński wypowiada się negatywnie o realizmie socjalistycznym.  Pociąga to za sobą pewne konsekwencje. Dalej nasz bohater jest biernym. Widzimy człowieka coraz bardziej pognębionego, który nie za bardzo wie co dalej robić. Po kolei władza odbiera mu to, co dla niego najważniejsze, pracę ze studentami, legitymację członkowską Związku Polskich Artystów Plastyków, możliwość malowania, zamyka salę Neoplastyczną, niszczy prace studentów. Jedno co mu pozostało to praca nad "Teorią widzenia''. Nie ma buntownika, rewolucjonisty. Swoim studentom doradza, aby nie stawali w jego obronie na uczelni, bo zostano z niej wyrzuceni, aby się nie buntowali, bo to tylko wiatr historii i kiedyś przeminie... 

Bohater powinien być postacią nieskazitelną, pod każdym względem. Strzemiński w filmie zdecydowanie nie jest tak ukazany. Jego zimne, obojętne zachowanie wobec córki, widoczne jest już od pierwszych wspólnych scen. Nike, po śmierci matki wolała wyprowadzić się do sierocińca niż pozostać w jego mieszkaniu, gdzie ciągle przesiadywali studenci. Całą sytuację skwitował "...ciężko będzie miała w życiu...".Strzemiński wyłania się z filmu jako doskonały nauczyciel, doskonały artysta całkowicie oddany sztuce, ale zły ojciec. Zważywszy, na fakt, że w przeszłości Strzemiński sądził się z matką Nike o prawa rodzicielskie, nie stawia go to w pozytywnym świetle. Jaki bohater dobrowolnie skazuje swoje dziecko na sierociniec?  

  "Artystę można zabić na dwa sposoby albo mówić o nim za dużo albo nic" (cytat z filmu)

Władza komunistyczna właśnie do tego dążyła, aby pamięć po Strzemińskim odeszła razem z nim. Na szczęście historia Strzemińskiego i Kobro nie kończy się wraz z ich śmiercią. A jest na nowo poznawana, podziwiana i doceniana nie tylko w Polsce. Dlatego moi drodzy jak nie widzieliście jeszcze tego filmu, to zachęcam wybierzcie się do kina. 
Pozdrawiam Anka


Cytaty i niektóre informacje pochodzą z:
1. "'Niebieskie kwiaty film o miłości Katarzyny Kobro i Władysława Strzemińskiego', scenariusz i reżyseria Tadeusz Król, TVP KULTURA,
2."Sztuka, miłość i nienawiść. O Katarzynie Kobro i Władysławie Strzemińskim, Warszawa 2001.
3. "Powidoki" reż. Andrzej Wajda, 2016.


Etykiety: